Straty sięgające wielu milionów koron wyrządziły szalejące od piątku nad Republiką Czeską gwałtowne burze, idące przez kraj wraz z frontem zimnego powietrza z zachodu. W części Słowacji obowiązuje pierwszy stopień zagrożenia burzowego.
Obfity deszcz w Brnie doprowadził do zalania kilkudziesięciu piwnic, parterowych domów i niżej położonych obiektów. Strażacy musieli także wypompowywać wodę z zalanego posterunku policji w Kralovicach pod Pilznem.
Podwyższony poziom wody w rzece wymusił także ewakuację obozu dziecięcego pod Deczinem (na północy). Rzecznik lokalnej straży pożarnej Milan Rudolf poinformował, że około godziny 2 w nocy strażacy przewieźli w bezpieczne miejsce 19 dzieci i trzech opiekunów.
Kilka rzek na północy Czech już w piątek osiągnęło stan alarmowy, a rzeka Bilina wystąpiła z brzegów.
Opady w sobotę na większości terytorium Czech mają jednak zanikać. W nocy padać ma tylko na wschodzie.
Zimny front przyniósł gwałtowne ochłodzenie. Podczas gdy Czechów jeszcze w czwartek męczyły tropikalne upały, temperatury w sobotę były jesienne: od 16 stopni na Morawach do 20 w Pradze.
Słowacki Instytut Hydrometeorologiczny (SHMU) w piątek wieczorem wydał dla całego kraju ostrzeżenie o pierwszym, najniższym stopniu zagrożenia burzowego. W sobotę rano ostrzeżenie utrzymał dla środkowej i wschodniej Słowacji. Instytut ostrzega także przed obfitymi deszczami i powodziami, mającymi wystąpić w niedzielę.
"Ze względu na oczekiwane obfite opady przewidujemy nagły wzrost
poziomu wody głównie w małych rzekach" - poinformował w sobotę SMHU.
Ostrzeżenie powodziowe dotyczy Popradu, dorzecza Torysy, dorzecza
Hornadu, a także górnego i dolnego biegu Bodrogu.
Źródło: PAP
Foto: openphoto.net