Profesor Siahiej Abłamiejka - rektor Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego - obiecał studentom, że nie wyrzuci ich ze studiów za udział w demonstracjach 19 grudnia, w wieczór wyborów prezydenckich.
Mówiąc o różnych sprawach, w tym o podwyższeniu opłat za naukę, Abłamiejka powiedział o "udziale niektórych studentów w niedozwolonym mityngu" 19 grudnia. "Nie mamy zamiaru i nie będziemy zwalniać studentów za udział w tym mityngu" - oświadczył. Dodał jednak, że poniosą oni odpowiedzialność za naruszenie wewnętrznego regulaminu uczelni.
Według przepisów - przypomniał prof. Abłamiejka - studenci "zobowiązani są do niepopełniania czynów, za które prawo przewiduje odpowiedzialność administracyjną lub karną". Ich obowiązkiem jest też obecność na zajęciach. Studenci, których zatrzymano podczas demonstracji, "naruszyli te punkty" - ocenił rektor. Zapowiedział, że otrzymają najprawdopodobniej upomnienia i nagany.
Po demonstracji opozycji 19 grudnia na Placu Niepodległości w Mińsku zatrzymano ponad 600 osób. Większość z nich została skazana za udział w demonstracji na kary od 5-15 dni aresztu administracyjnego.
Pod koniec grudnia polska minister nauki i szkolnictwa wyższego
Barbara Kudrycka zaapelowała do rektorów w Polsce o przyjmowanie
studentów relegowanych z białoruskich uczelni za udział w protestach.
Polski resort szacował wówczas, że za działalność opozycyjną relegowano
co najmniej kilkudziesięciu białoruskich studentów.
Źródło: PAP
Foto: eturystyka.org