Prawo Unii Europejskiej reguluje rejestrowanie specyfików tradycyjnej chińskiej medycyny (TCM). Jak donosi "Chemistry World" - niedługo leczenie ziołowymi środkami z Chin będzie niemożliwe, ze względu na brak dostaw świeżych leków - rynek UE jest praktycznie zamknięty na te specyfiki.
Tam na pułkach dominują znane chińczykom od tysięcy lat ziołowe specyfiki stosowane w tradycyjnej chińskiej medycynie (TCM). Na próżno szukać na głównej wystawie witaminy C, czy jakże popularnej w Polsce aspiryny. Owszem, leki te gdzieś tam w czeluściach magazynu w końcu się znajdą, ale po wyjściu z apteki na sto procent będziemy przekonani, że nie są to produkty popularne w Chinach.
Prawo europejskie, obejmujące tą tematykę dostosowane jest do europejskich ziołowych preparatów, które zazwyczaj zawierają jedną aktywną substancję w swym składzie. Inaczej jest w specyfikach chińskich, gdzie w składzie stosowanych w TCM mieszankach znaleźć można kilka aktywnych związków chemicznych pochodzenia roślinnego.Sprawę dodatkowo komplikują finanse. Koszt rejestracji jednego specyfiku TCM waha się od pięciuset tysięcy do miliona euro. Jest to kwota bardzo duża, mając w pamięci, że w Chinach znanych jest około 13 tys. medykamentów TCM, a na przestrzeni tysięcy lat powstało około 100 tys. receptur.
Choć rynek europejski nie jest mały (13 procent rocznego eksportu trafia tutaj, o łącznej wartości około 170 milionów euro), to jednak ze względów proceduralnych, prawdopodobnie już niebawem zostanie on całkowicie zamknięty dla specyfików stosowanych w tradycyjnej chińskiej medycynie. Wraz z tą chwilą, zamknięte zostaną europejskie kliniki praktykujące TCM, z prozaicznego powodu - braku nowych leków. (PAP)